W POSZUKIWANIU KRÓLA JULIANA CZYLI ROWEREM PO MADAGASKARZE

GRZEGORZ BALTAZAR KAJDROWICZ

Urodził się w 1970 roku w Przemyślu, obecnie mieszka i pracuje w Warszawie. Jego dewizą są słowa: „Bo liczą się ludzie w drodze i droga w ludziach” oraz „Nie czyń priorytetu z kogoś, kto ma Cię tylko za opcję”.

„…Po wyjeździe z Ampefi kolor ziemi zmieniał się kilka razy. Zapewne zależało to od tego, co wylewało się z wulkanów, które widać tu na każdym kroku. W korycie rzeki – strumienia, Malgasze porobili pola ryżowe i czasami na nich nawet pracują. Gdzieniegdzie były “porozrzucane” wielkie bomby bazaltowe. Droga, póki co jeszcze asfaltowa (N43), wspinała się żwawo w górę, by w najwyższym punkcie sięgnąć 1540 m n.p.m. Dalej już było tylko gorzej. W miasteczku chyba powiatowym Soavinandriana, asfalt zakończył swój i tak już marny żywot. Samo miasteczko za czasów kolonii francuskiej musiało być całkiem ładne. Świadczyć o tym może plac centralny czy niektóre domostwa. Teraz najlepiej wymalowanym budynkiem jest kościół i knajpa. Tak samo chyba jak u nas. Reszta pamięta chyba pędzel de Gaulle’a. Ruszyliśmy ochoczo czerwoną dróżką w dół. Droga jeszcze była. Na mapie została oznaczona kolorem żółtym, co może świadczyć o jej przejezdności i ważności. I o ile ważność można sobie wyobrazić, to z przejezdnością nie miała nic wspólnego.

Jak się później okazało, przejezdny był tylko odcinek kilkukilometrowy. Dalej to ona nie nadawała się nawet dla czołgów. No ale mądry Polak – Wazacha – da radę. No bo jak nie my, to kto? No i daliśmy radę. Przez 10 km to, czym staraliśmy się jechać, nie miało nic wspólnego z drogą, nie miało nic wspólnego ze ścieżką. To był tor przeszkód, niczym droga na Euro 2012 na Ukrainie. Tam po podobnych drogach kiedyś jeździłem, też żółtych i też tylko dla czołgów. No ale nic to droga. Widoki były tego warte. W dole zielone poletka ryżowe, gdzieniegdzie przycupnięte niewielkie chatki. Czasami spotykaliśmy Malgaszy, którzy nigdy nie szli bezproduktywnie. Zawsze coś ze sobą nieśli. Czy to kura, czy chrust, czy węgiel drzewny. W końcu dojechaliśmy do mostu. Od mostu jest nawet asfalt. Oby był jeszcze też i jutro. A czy był, o tym na pokazie”.

www.rower.orbit.pl

Galeria

madagaskar5_preview madagaskar9_preview faratsiho2_preview madagaskar1_preview kajdrowicz1

Brak komentarzy

Bądź pierwszy i rozpocznij dyskusję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


BOK Białostocki Ośrodek Kultury